Dyskusja wokół głośnego filmu “Van Gogh. U bram wieczności” przypomniała mi o niechęci jaką ów malarz darzył sztukę użytkową i reklamę graficzną. Zupełnie odmienne podejście prezentował, młodszy o siedem lat, czeski artysta – Alfons Mucha. Jego wyszukane grafiki zdobiły pudełka od zapałek, karty dań czy plakaty. Znacznie bliżej mi do tej drugiej postawy, bo sztuka to przecież coś więcej niż kawałek płótna i maźnięcie farbą. Jeśli zatem wasz ulubiony obraz pozostaje poza zasięgiem finansów i możliwości, może zdecydować się na jakiś rodzaj reprodukcji?
Reprodukcje
W moim starym pokoju dumnie wisiała heliograwiura według rysunku “Pożegnanie” Artura Grottgera. Oryginały prac tego romantycznego twórcy znajdują się obecnie w muzeach i raczej nigdy nie trafią na żadną aukcję. Na szczęście rozwój technik graficznych spowodował, że już w XIX wieku powstawały dobrej jakości kopie. Reprodukcje z tamtych czasów kosztują dziś od kilkudziesięciu do kilkuset złotych. Możemy zapłacić jeszcze mniej jeśli zdecydujemy się na wyrób współczesny.
Koszulki
Nieco inną sytuację miałem z grafikami i rysunkami Schulza. Te dzieła dość często pojawiają się na aukcjach, ale ich koszt sięga nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych za mały szkic. Co więcej pojawia się problem autentyczności, bo “mistrz z Drohobycza” bywał bardzo często fałszowany. Wydać kilka miesięcznych pensji na coś co może okazać się falsyfikatem? A może raczej zdecydować się na koszulkę z nadrukiem? Ta druga opcja wydała mi się znacznie bezpieczniejsza (i mniej groźna dla portfela).
Etui na telefon
A gdyby tak móc oglądać na wierzchu swojego telefonu słynny “Taniec” Alfonsa Muchy? Artysta z całą pewnością się nie obrazi (gdziekolwiek jest), bo przecież za życia niezwykle cenił sobie sztukę masową. Świetną ofertę znalazłem na stronie: caseroom.pl – kilka kliknięć wystarczy, żeby nudne silikonowe etui nabrało kolorów. I to dosłownie. Wystarczy tylko posiadać plik ze zdjęciem swojego ulubionego obrazu. Zaprojektuj etui z caseroom!
Albumy
Ci, którzy nie rozumieją gadżeciarstwa często decydują się na dobrze wydane albumy. Wprawdzie książki nie powiesimy na ścianie, ale w zamian za to otrzymujemy kilkadziesiąt (a nawet kilkaset) reprodukcji. Jeśli papier i druk są wysokiej klasy, to obcowanie z takim albumem może być bliskie wrażeniu oglądania obrazu w muzeum. Ale uwaga! Kolory książkowych reprodukcji są często przekłamane. Jakież było moje rozczarowanie, gdy okazało się, że prawdziwy “Pocałunek” Klimta nie jest tak złoty, jak wersja którą oglądałem w książce.
Fototapety
Moda na fototapety trwa nadal, chociaż ta forma reprodukcji dzieł sztuki znacznie lepiej sprawdza się w przypadku słynnych zdjęć. Jeśli macie jakiegoś ulubionego fotografa czemu by nie stworzyć tapety z jego dziełem w swoim salonie? Niektórzy decydują się na tego rodzaju wykorzystanie obrazów czy starych grafiki, ale w tych przypadkach, żeby efekt był zadowalający trzeba firmy o wysokim standardzie oferowanych usług.